Drodzy!
Wiecie, czym jest minimalizm w pielęgnacji włosów? To trend, który zdobywa coraz większą popularność na całym świecie. Wybiera go coraz więcej włosomaniaczek, wprowadzają znane gwiazdy… Niestety wciąż jeszcze niewiele osób o nim słyszało. Żyjemy w błędnym przekonaniu, że im więcej kosmetyków dostarczamy naszym włosom tym lepiej. Tymczasem efekty stosowania minimalistycznej pielęgnacji widać od razu!

Co to jest minimalizm w pielęgnacji włosów?

Ogólnie mówiąc, minimalizm w pielęgnacji polega na dostarczaniu włosom absolutnego… minimum, które potrzebne jest im do zdrowego i pięknego wyglądu. Jest to też traktowanie swoich włosów w odpowiedni sposób. Uwierzcie mi, że taka pielęgnacja przynosi niesamowite efekty. Jak wygląda minimalizm włosowy w moim wydaniu?

Minimalizm w dbaniu o włosy – najważniejsze zasady

  1. Nie “męczę” moich włosów. Nie dotykam bez przerwy, nie poprawiam fryzury, nie bawię się włosami, jakbym miała nerwicę natręctw. Dzięki temu nie nadwyrężam ich i nie niszczę ich struktury, a także nie “prowokuję” do wzmożonej produkcji sebum.
  2. Nie splatam ich w ciasne upięcia, nie męczę cienkimi, naciągającymi gumkami. Na co dzień związuję je luźną gumką (ideał to jedwabna gumka do włosów).
  3. Raczej nigdy nie eksperymentuję z włosami i kolorem, nie rozjaśniam. Unikam też dziwnych przepisów z Insta na piękne włosy od zaraz… wiecie, o czym mówię? To wszystkie dzikie pomysły typu: maczanie włosów w coca-coli, nakładanie na nie keczupu, majonezu, musztardy lub jogurtu (po co rozdzielać, może po prostu od razu zaaplikować sos tysiąca wysp…). Przeraża mnie samodzielne przypalanie końcówek świeczką… (nawet nie wnikam, po co miałabym to robić). Zamiast tego regularnie podcinam ich końce u fryzjera.
  4. Mój rytuał pielęgnacyjny to po prostu… minimum, czyli jak najmniej kosmetyków do włosów, za to dobrej jakości. Najczęściej jest to dobry szampon micelarny, lekka dwufazowa odżywka bez spłukiwania, raz na jakiś czas olejki i olejowanie (to dbałość o skórę głowy), raz w tygodniu maska z keratyną. Im mniej, tym lepiej!
  5. Ograniczam stylizację do minimum, czyli unikam wszelkimi siłami prostownicy, a w dni, kiedy nie muszę sięgać po suszarkę – daję włosom wyschnąć samodzielnie. Oprócz tego – gdy już zdarzy mi się sięgnąć po suszarkę, to suszę włosy niską (około 40 stopni) temperaturą, czyli taką która jest dla nich optymalna.

To wszystko! Uwierzcie mi, że to naprawdę wystarczy, aby Wasze włosy wzmocniły się i wyglądały pięknie. Pożegnajcie dziwne eksperymenty, ogrom kosmetyków, gorąco suszarki i zobaczycie, jak odmienią się Wasze włosy!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *