Są wszędzie. Jak jakieś bóstwo, dosłownie. Otwieram krem – są; szampon – też są. Sięgam po leki, cukierka, jogurt – no i są. Parabeny. Powszechnie stosuje się je w kosmetykach, lekarstwach i produktach spożywczych. Chociaż są takie” wszechdominujace”, mają całą rzeszę przeciwników. Czy parabeny faktycznie są szkodliwe? Jak rozpoznać te złe? Gdzie znajdują się parabeny i jak ich unikać? Dziś opowiem Wam trochę o konserwantach inne w kosmetykach, lekach i produktach spożywczych. 

Parabeny ‒ co to takiego?

Parabeny to estry kwasu o nazwie dłuższej niż na to zasługują (p­hydroksybenzoesowy). Ogólnie ich rodzinka jest spora, bo wyróżnia się parabeny o różnych grupach alkilowych: metyloparabeny, etyloparabeny, propyloparabeny, butyloparabeny, heptyloparabeny i benzylparabeny.

Mówiąc najprościej, to konserwanty, syntetyki, które chronią produkty przed pleśnią i drobnoustrojami. Hm… no niby dobrze, prawda? Parabeny przedłużają świeżość produktu nawet o kilkanaście miesięcy, lecz w niego nie ingerują. Innymi słowy, parabeny nie zmieniają cech kosmetyków i żywności, dlatego ich kolor, zapach i konsystencja pozostają w niezmienionej formie. Były odkryciem końca wojny, a od końca lat 90. mówi się o nich głównie źle. Dlaczego, skoro takie niby fajne i ważne? Hmmm.

Czy parabeny są szkodliwe?

No jasne, że są. Inaczej nie byłoby takiego szumu wokół nich. Oczywiście to kwestia sporna, bo parabeny wciąż chce się wykorzystywać w przemyśle, są tanie i skuteczne. Ponieważ uważa się je za niebezpieczne, są jedną z najdokładniej przebadanych grup konserwantów. Hura. Gorzej jednak, że mimo to wątpliwości co do ich szkodliwości nadal nie zostały rozwiane. Skąd wzięły się te podejrzenia?

Cofnijmy się do 2004 roku, kiedy podczas badań toksykologicznych u pacjentek z rakiem piersi wykryto parabeny w czystej postaci, które musiały przedostać się do organizmu na przez skórę. To był prawdziwy szok dla branży kosmetycznej, farmakologicznej, spożywczej. Parabeny mogą nas narazić na kary finansowe a nawet posłać za kratki? To stosować, czy nie? Gdy wszyscy nad tym dumali, pojawiło się nowe oskarżenie.

Parabeny są oskarżane także o działanie imitujące estrogeny (hormony płciowe), które obniżają płodność u mężczyzn. Dlatego od roku 2005 koncerny kosmetyczne trochę się zlękły i zaczęły wprowadzać na rynek produkty wolne od parabenów. Rzeczywistość? Parabeny zostały zastąpione przez inne konserwanty, których my, przeciętni zjadacze chleba i “paćkacze” kosmetyczni nie potrafimy rozpoznać. Na szczęście od tego czasu ryzyko stosowania parabenów i ich wpływ na zdrowie człowieka są oficjalnie badane przez Komisję Europejską.

Jak rozpoznać złe parabeny?

No właśnie. To jest klucz do wszystkiego. Dawniej wszystkie parabeny były wrzucane do jednego worka i traktowane traktowane jednakowo, ale badania przeprowadzone na początku 2011 roku wykazały, że nie wszystkie ‒ i nie we wszystkich stężeniach ‒ muszą być szkodliwe.

Przykład: propyloparaben i butyloparaben są niebezpieczne dla zdrowia w dawce stosowanej dotychczas, ale po jej dwukrotnym zmniejszeniu mogą być bez obaw wykorzystywane w kosmetykach, lekarstwach i produktach spożywczych.

Z kolei metyloparaben i etyloparaben były i są uznawane za nieszkodliwe. Wciąż jednak brakuje jednoznacznej opinii na temat bardziej skomplikowanych parabenów tzw. “krzaków” z rozgałęzionymi łańcuchami chemicznymi, (np. izobutyloparaben).

Ogólnie zwolennicy naturalnych kosmetyków twierdzą, że większość parabenów jest zła, a te, które są dopuszczone do stosowania w kremach w określonym stężeniu są równie niebezpieczne i zaniżone normy to tylko ukłon w stronę firm kosmetycznych (parabeny są tanie).

Gdzie znajdują się parabeny?

Parabeny występują we wszystkich artykułach narażonych na szybkie psucie i łatwe przedostanie się bakterii (kremy do twarzy, balsamy do ciała, olejki, toniki, pomadki, błyszczyki) oraz o długim terminie przydatności (pudry, podkłady). Parabeny znajdują się jeszcze w składzie większości dezodorantów i perfum. Czyli – tak jak mówię – wyskakują z każdego kąta. Dlatego przeciwnicy parabenów mają rację, że chcą je ograniczyć. Producenci kosmetyków zapominają że o ile dawka  w kremie może być niewielka, to zanim dany krem z parabenami nałożę na twarz, wcześniej aplikuję go razem z serum, umyję nim twarz, bo jest w moim żelu, szamponie, kremie do rąk… zatem dawka, parabenów, którą przyjmujemy w ciągu całego dnia może być dość niepokojąca. Żyjemy na krawędzi, moi drodzy! 😉

Jak unikać parabenów?

Najlepiej ratować się ucieczką. Żartuję. Produktów pozbawionych parabenów należy szukać po prostu wśród eko kosmetyków i kosmetyków naturalnych typu bio. Innowacją są kremy z lodówki: dzięki krótkiej dacie ważności są wolne od substancji konserwujących. Z kolei toniki do twarzy można zastąpić naparami  (rumiankiem, białą herbatą), hydrolatami (róża damasceńska, neroli), ogórkiem lub aloesem.

Co jeszcze nam grozi oprócz parabenów?

Cudaków w kosmetykach nie brakuje. Inne konserwanty stosowane w kosmetykach, lekach i produktach spożywczych to:

  • alkohole (istnieją dobre i złe, unikaj takich jak alcohol denat)
  • pochodne kwasów karboksylowych, aldehydów, fenoli, guanidyny i soli amoniowych,
  • organiczne połączenia rtęci,
  • siarczyny i wodorosiarczyny,
  • mikroplastik.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *