Okres zimowy to tzw. żartobliwie „sezon na kwasy”, więc czas jakiś zastosować. Ponieważ marka The Ordinary podbija ostatnio rynek kosmetyczny i to szturmem, postanowiłam sięgnąć po ich kwas. Ponoć jest jednym z hitów marki The Ordinary. Chodzi o peeling o krwistym kolorze i wysokim stężeniu substancji aktywnych. Czy rzeczywiście jest to taki hit? Sprawdźmy!
The Ordinary peeling solution – opinie producenta
Szklana buteleczka, utrzymana w designie pozostałych produktów marki wygląda fajnie, ascetycznie, ale tez nowocześnie. Dostajemy 30 ml płynnego preparatu o krwistym kolorze. W nim znajdziemy mieszankę kwasów AHA o stężeniu 30% oraz kwas z grupy BHA o stężeniu 2%.
Producent twierdzi, ze ten duet jest doskonały na regulację pracy gruczołów łojowych, przebarwienia, zmarszczki, a także na spłycenie blizn. Serum ma ogólnie wpływać bardzo korzystnie na stan skóry. Co więcej: peeling The Ordinary jest wegański! Zaleca się go skórom tłustym i mieszanym, dojrzałym, poszarzałym, bez życia, czyli bez blasku, słabo ukrwionym, z przebarwieniami, plamami pigmentacyjnymi, niedoskonałościami pozostałymi po trądziku – innymi słowy jest to ideał do niemal każdej cery i w każdym wieku.
Peeling z kwasami the ordinary – analiza składu
Specyfikacja INCI tego cudeńka od The Ordinary wygląda następująco:
Glycolic Acid, Aqua (Water), Aloe Barbadensis Leaf Water, Sodium Hydroxide, Daucus Carota Sativa Extract, Propanediol, Cocamidopropyl Dimethylamine, Salicylic Acid, Potassium Citrate, Lactic Acid, Tartaric Acid, Citric Acid, Panthenol, Sodium Hyaluronate Crosspolymer, Tasmannia Lanceolata Fruit/Leaf Extract, Glycerin, Pentylene Glycol, Xanthan gum, Polysorbate 20, Trisodium Ethylenediamine Disuccinate, Potassium Sorbate, Sodium Benzoate, Ethylhexylglycerin, 1,2-Hexanediol, Caprylyl Glycol.
Widać, że wysoko w składzie znajduje się kwas glikolowy zaliczany do kwasów AHA, a dopiero później wodę, wysoko w INCI jest też wyciąg z aloesu, kwas hialuronowy, wyciąg z korzeni marchwi, kwas salicylowy (kwas z grupy BHA ), kwas winowy, kwas cytrynowy. Kwasów ci u nich dostatek:) Następnie pora na delikatniejszego, czyli łagodzący panthenol, wyciąg z tasmańskiego pieprzu, glicerynę. Plusem jest to, że w składzie nie ma w składzie alkoholu, silikonów, olejów mineralnych, związków zapachowych. Nie jest źle, choć według mnie ten kosmetyk troszkę nie bardzo nadaje się do skóry wrażliwej i naczyniowej.
The Ordinary peeling solution – jak stosować?
Peeling The Ordinary ma duże stężenie kwasów, dlatego lepiej nie stosujcie go rano.
Aplikujemy go na oczyszczoną i osuszoną skórę wieczorem. Omijajcie delikatne partie twarzy: okolice oczu, ust, skrzydełek nosa, błon śluzowych i wszelkich zmian skórnych. Pozostawiamy go na twarzy przez około 10 minut, zmywamy letnią wodą. Jego konsystencja lekko zastyga, więc do zmycia go z buzi można użyć delikatnej gąbeczki lub wilgotną ściereczkę. Dalej jest już tradycyjnie: tonik, maska lub od razu krem nawilżający.
The Ordinary peeling solution – moja ocena
Nom… dobry jest. Zwłaszcza pokochają go te z was, które, mają cerę tłustą lub mieszaną. Bardzo poprawia jej „jakość” Już po pierwszym czy drugim użyciu widać jego działanie, bo skóra zaczyna pracować i lekko się złuszcza. Pamiętajcie, by nie używać go codziennie i chronić cerę po peelingu kremami z filtrem.
Możecie też obserwować, że kremy w czasie stosowania kwasów rolują się na skórze, ale na szczęście nie trwa to długo.
Po kilku aplikacjach cera się uspakaja i wygląda fajnie.
Staje się bardziej rozświetlona, rozjaśniona, nie przetłuszcza się już tak mocno, zmniejszy się ilość zaskórników, a rozszerzone pory będą mniej widoczne.
Uprzedzam jednak, że nie jest to kosmetyk, który zastąpi Wam zabiegi w gabinecie, wiec nie zlikwiduje przebarwień ani zmian czy blizn potrądzikowych. Preparat może delikatnie je rozjaśnić.Niemniej jednak bardzo go polubiłam i sądzę ze to świetna pielęgnacja cery. W wyraźny sposób poprawia jej jakość.
Znacie peeling The Ordinary? Stosowałyście? Lubicie? Napiszcie!
Dodaj komentarz